Wróciłam z wakacji z piękną opalenizną, a ponieważ rzadko udaje mi się tak opalić od razu pobiegłam do drogerii po kosmetyk, który mi ją utrwali.
Wybór padł na Soraya, After Sun, rozświetlający balsam utrwalający opaleniznę.
Na opakowaniu widniała informacja, że produkt zawiera "złociste drobiny", uznałam że te drobiny będą przypominały złoty pyłek tak jak w balsamach Dove. Nic bardziej mylnego...
Ale po kolei ....
Soraya, After Sun, rozświetlający balsam utrwalający opaleniznę, złociste drobiny
Pojemność 200 ml, cena około 14 zł.
Po wakacjach moja skóra była nie tylko ładnie brązowa ale też przesuszona i bardzo potrzebowała nawilżenia. Ten produkt miał zarówno utrwalić opaleniznę, nawilżyć i rozświetlić, więc wydawało mi się że trafiłam w dziesiątkę.
Przy pierwszej aplikacji doznałam lekkiego szoku, gdyż owe złociste drobiny to złoty brokat, a ich zawartość balsamie jest tak duża, że od razu przypomniały mi się żele z brokatem, które jako nastolatka używałam na zabawę sylwestrową.
Wysmarowałam się , i wyszłam z domu na słońce, moja skóra dalej była sucha za to świeciła się niczym wampiry ze Zmierzchu. Mimo, że odczekałam aż produkt się wchłonie, brokat był zarówno obecny i to bardzo długo na skórze jak i na ubraniu.
Ktoś ewidentnie nie rozumie pojęcia złociste drobinki , albo ja albo producent.
Długo próbowałam w ten bardzo pochmurny dzień zrobić zdjęcie by Wam pokazać o czym mowa :
Podsumowanie :
nawilżenie - nie zaobserwowałam
łagodzenie - nie zaobserwowałam
ochrona przed przesuszeniem - nie zaobserwowałam
rozświetlenie - niczym żarówka
utrwalenie opalenizny - w sumie, to nie wiem, gdyż produkt zapikowałam tylko kilka razy
Dla mnie to jeden z największych bubli kosmetycznych jakie kiedykolwiek kupiłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeżeli podobał Ci się post, zostaw komentarz. Bardzo lubię je czytać i dają mi motywację do tworzenia kolejnych wpisów.