Bourjois Rouge Edition Velvet - recenzja
Pomadka szybko stała się sławna. W pewnym monecie trudno było ją dostać zarówno w internecie jak i drogeriach. W związku z tym i ja jej zapragnęłam.
Czytałam, oglądałam wiele pochlebnych recenzji co do jej trwałości, pigmentacji itp. Ale ponieważ nie od dziś wiadomo, że ten sam produkt może zachowywać się różnie, w zależności od rodzaju skóry, kształtu ust i tego co robimy, podeszłam do niego z dystansem... i niestety uzasadnionym...
Pomadka Bourjois Rouge Edition Velvet, pojemność 6,7 ml, cena 50 zł
Występuje w 8 intensywnych odcieniach. Od mocnej czerwieni przez róż do bordo.
Największą popularnością cieszy się odcień 07 Nude -ist, z racji najbardziej stonowanego koloru.
Produkt ma być bardzo trwały wg. producenta do 24 h , ma nadawać efekt subtelnego matu jednocześnie nie wysuszając ust.
Konsystencja : kremowa, lekka, przyjemna, nawilżająca.
Po nałożeniu pomadki, jest ona błyszcząca by po chwili zamienić się w matową.
Kolor jest intensywny, dla mnie to brudny róż (?).
Muszę zaznaczyć, że pomadki, błyszczki i inne kolorowe kosmetyki do ust zaczęłam regularnie używać około roku temu. Wcześniej nie lubiłam i nie mogłam się przemóc by je codziennie aplikować. Głównie dlatego, że na moich ustach mało co się trzyma, a po za tym palę papierosy, i nie znoszę jak szminka zostaje na ustniku, nie wspominając o lepkim błyszczku.
To najdroższy produkt do ust jaki kupiłam ( nie licząc trwałej pomadki z Max Factor, która nota bene też zeszła mi z ust po godzinie - ale o tym będzie osobny post).
Pomadka nie wysusza moich ust, gdy zaschnie jest lekko lepka ale komfortowa. I wszystko było by dobrze, gdyby nie to, że niestety utrzymuje się bardzo krótko...
Od aplikacji w stanie nie naruszonym pozostaje około godzinę, potem zaczyna od schodzić od wewnątrz i ten proces trwa również około godzinę by została tylko przy konturze ust. Rzeczywiście pigment wżera się w skórę ale w moim przypadku bardzo mało intensywnie ( dużo lepszy efekt zabarwienia i idealnego schodzenia produktu obserwuje w przypadku pomadki Paese Manifesto).
Pewnie ileś osób powie, nic dziwnego, że trzyma się godzinę skoro palisz , no niby tak ale recenzje dostępne w internecie i obietnice producenta mówią o tym, że mimo jedzenia, picia itd pomadka ma pozostać w stanie nie naruszonym.
Mimo wszystko oczywiście będę jej używać, kolor mi się podoba, efekt matu także, tylko nie traktuje jej jako trwałego produktu. Uważam, że nie jest ona warta swojej ceny. Szczególnie w porównaniu z produktem Paese za 23 zł.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem w szoku! Był taki szał na te szminki a dzisiaj to już druga recenzja która czytam i która mówi ze nie są trwałe. . A 50 zł to nie mało jak za godzinny efekt!
OdpowiedzUsuńW sumie to trzyma się około 2 godzin, bo schodzi powoli w ciągu tej drugiej godziny :) Ale jestem rozczarowana i utwierdziłam się w przekonaniu że 50 zł na pomadkę to jednak kiepski pomysł. Tak jak pisałam i tak jest lepsza od tej super trwałej z MaxFactor, tamta też schodziła, wysuszała a jej brzydkich resztek nie dało się niczym zmyć z ust ( a miałam ją na sobie na swoim ślubie...).
UsuńMam ją w innym odcieniu i przyznam szczerze, że ja na trwałość nie narzekam. Wiadomo, nie jest nie do zdarcia, ale 4 h spokojnie na ustach wytrzymuje, później zwykle coś jem, więc jest po szmince :) Najbardziej lubię w niej jednak ten mat, który nie wysusza - nie znam drugiej matowej pomadki, która by nie robiła krzywdy moim ustom :)
OdpowiedzUsuńChyba rzeczywiście zależy od ust, bo moja szwagierka uwielbia te pomadki i zachwala, że szok.
OdpowiedzUsuńDziewczyno, nie pal! :* :)
Wytrwałości w blogowaniu (czytałam koment u Pasje Karoliny)
Myślę, że zależy od ust, bo inaczej skąd tyle zachwytów w sieci , szkoda tylko, że moje są jakieś inne :(
UsuńOj tam, oj tam, kiedyś rzucę :)
Dzięki :) zapraszam częściej :)